Poznańskie Targi Piwne to największa piwna impreza w mieście odbywają się nieprzerwanie od 2013 roku. Dokładnie dziś branża piwna miała świętować 8. edycję wydarzenia. Niestety, z powodu trwającej na świecie pandemii koronawirusa, Targi zostały przełożone na przyszły rok. O kulisach tej niełatwej decyzji, tajemnicach organizacji, a także o zespole, jaki stoi za dwudniowym świętem kraftu, rozmawiam z Organizatorem Poznańskich Targów Piwnych – Grzegorzem Stachurskim.
Juliusz Gajewski (J.G.): To jest dziwny rok dla branży piwnej. Lockdown pozamykał puby i wpłynął na kondycję związanych z kraftem przedsiębiorstw, a wprowadzone obostrzenia praktycznie uniemożliwiają organizację piwnych festiwali w znanym dotychczas kształcie. Poznańskie Targi Piwne również znalazły się w tej samej sytuacji i były zmuszone przenieść się na przyszły rok. Jak się z tym czujesz, jako Organizator oraz fan piwa?
Grzegorz Stachurski (G.S): W obu przypadkach jest to dla mnie bardzo smutne, ponieważ ominęło mnie kilka fajnych imprez, w tym ta najważniejsza – Poznańskie Targi Piwne. A dla mnie to zawsze świetna okazja do spotkania się ze znajomymi, z którymi dawno się nie widziałem. Więc tak po ludzku, jako człowiekowi, który od początku brał udział w tego typu wydarzeniach, jest mi smutno, że ten sezon wygląda tak a nie inaczej. Co ciekawe, to właśnie rok 2020 zapowiadał się dla mnie najbardziej intensywnie! Ostatnia piwna impreza, na jakiej pojawiłem się przed lockdownem – Piwowary w Łodzi, miała zapoczątkować cykl wyjazdów trwających aż do listopada. W planach miałem wiele polskich festiwali, ale też niemieckie BrauBeviale, konferencję w Budapeszcie, wyjazd do Londynu na Great British Beer Festival i pewnie jeszcze kilka innych ciekawych destynacji.
Jeśli zaś chodzi o tegoroczną edycję Poznańskich Targów Piwnych, to było to takie szczęście w nieszczęściu, bo pandemia została ogłoszona w czasie, kiedy nie mieliśmy jeszcze zbyt dużo zobowiązań. Gdyby się to przesunęło o jeden miesiąc, organizacyjna machina byłaby na bardziej zaawansowanym poziomie i ciężko byłoby to odkręcać.
J.G.: Czy miałeś nadzieję, że pandemia odpuści i uda się zorganizować Targi zgodnie z planem?
G.S.: W czasie lockdownu regularnie spotykaliśmy się z zespołem wirtualnie, kontynuując naszą pracę, ale już w maju byliśmy na 90% pewni, że w tym roku Targi się nie odbędą. Umówiliśmy się, że z finalną decyzją wstrzymamy się do końca sierpnia, ale z tyłu głowy było to przekonanie, że nie da się zorganizować Targów w takiej formie, w jakiej byśmy chcieli. Zdążyłem się więc z tą myślą oswoić.
W międzyczasie śledziliśmy rozwój wydarzeń na świecie, aktualizowaliśmy informacje o kolejnych obostrzeniach, nowych normach i regulaminach, aby w razie czego być gotowym. Ale biorąc pod uwagę faktyczne zagrożenie jakie w czasie pandemii występuje, raczej i tak byśmy się na listopadowy termin nie zdecydowali. To było zbyt duże ryzyko. Nastrój biesiady nie sprzyja ostrożności, a i wizja słabej frekwencji, zarówno wśród wystawców, jak i gości, pomogła w podjęciu decyzji. Dla nas najważniejszy jest rozwój. Z roku na rok chcemy proponować gościom coraz więcej, na pewno nie imprezę w okrojonej formie. Podobnego zdania są współpracujące z nami browary.
J.G.: Decyzja o przeniesieniu Targów na nowy termin to pewnie niemały, organizacyjno-logistyczny problem.
G.S.: Tak, kiedy byliśmy już pewni, że w 2020 roku Targów nie będzie, zaczęło się szukanie nowego terminu, co w naszym wypadku nie jest proste. Z racji wielkości imprezy, jedynym miejscem, które może nas pomieścić, są pawilony Międzynarodowych Targów Poznańskich. Te musiały nagle przyjąć kilka innych dodatkowych imprez, co skutkowało ograniczonymi terminami. Ostatecznie, wybór padł na 28-29 maja 2021 roku. Zapraszamy na Poznańskie Targi Piwne właśnie wtedy!
J.G.: Czy biorąc pod uwagę fakt, że na organizację Targów poświęcacie niemal cały rok, macie wystarczająco dużo czasu? Czy prace nad wiosenną edycją Targów są już zaawansowane?
G.S.: Mamy przygotowany plan. Jego część zawiera powtórzenie wykonanych poprzednio czynności, które muszą być zrobione. Mam tu na myśli typowo techniczne działania, typu wynajem toalet czy wypożyczenie wózka widłowego i tego typu elementów, które składają się na dobrze zaplanowaną i przyjazną uczestnikom imprezę. To jest praca, którą trzeba odpowiednio wcześnie zaplanować, szczególnie w wypadku edycji wiosennej, kiedy poszczególni podwykonawcy będą mieli mniej wolnych terminów.
Przygotowania do wiosennej edycji komplikuje również fakt, że wciąż trwa pandemia i nie wiadomo jakie trudności się jeszcze pojawią. To wpływa na cały biznes. Podam Ci przykład. Chcieliśmy zarezerwować noclegi dla sędziów naszego konkursu Greater Poland, jednak po rozmowie z poznańskimi hotelami, okazało się, że dopiero w grudniu będą w stanie podać faktyczne stawki oraz zabukować pokoje. Wszystko jest jeszcze niepewne, więc firmy nie chcą się zobowiązywać i podpisywać umów. Tak jest z wieloma branżami, gro przedsiębiorców nie wie czy będą w przyszłości w ogóle funkcjonować.
J.G.: Czyli w branży targowej też wszystko stanęło na głowie?
G.S.: Ze względu na wciąż zmieniające się obostrzenia i informacje o lockdownach partnerzy, z którymi współpracujemy, nie są pewni jutra. My też nie jesteśmy, dlatego z wielką ostrożnością podchodzimy np. do kwestii reklamy. Jeśli w kraju zostaną wprowadzone nowe obostrzenia skutkujące ograniczeniem przemieszczania się, a Ty wydasz spore pieniądze na promocję na billboardach czy citylightach, to to się mija z celem. Do tej pory mieliśmy kilka sprawdzonych miejsc, gdzie przewijało się sporo ludzi zmierzających do biur czy na uczelnie, dziś te miejsca są praktycznie puste! Jak widzisz, jest bardzo dużo zmiennych, które wpływają na proces organizacji Targów i tak naprawdę szereg rzeczy, jakie sobie wypracowaliśmy przez lata, dziś może się już nie sprawdzić. W pewnym sensie musimy zaczynać na nowo.
J. G.: Na jakim etapie prac jesteście?
G.S.: Pierwsze co zrobiliśmy po zabukowaniu nowej daty Targów, to kontakt z wszystkimi wystawcami, do których zadzwoniłem osobiście. Chciałem mieć pewność, że ta informacja od nich dotarła. Na szczęście, każdy zrozumiał naszą decyzję, chociaż czuć było duży zawód głównie spowodowany tym, że w 2020 roku nie uda nam się spotkać. Końcówka roku w opinii wielu osób z branży miała być realnym czasem na organizację zawieszonych na początku roku imprez, a Poznańskie Targi Piwne – zwieńczeniem roku, który okazał się wyjątkowo trudny. Tak się jednak nie stało.
J.G. : Jak wygląda praca nad Targami?
G.S.: Zacznę może od końca. Jak już Targi się kończą (wydarzenie trwa 2 dni – przyp. red.) to zostają jeszcze 2-3 dni pracy, gdzie trzeba spakować wszystkie sprzęty, porozwozić je, posprzątać i podopinać masę innych drobnych rzeczy. To czas rozliczeń, podsumowań, statystyk, zebrania opinii od wystawów i gości, przejrzenia oraz udostępnienia zdjęć i filmów jakie powstały podczas Targów. Gdy emocje już opadną, dajemy sobie około tygodnia wolnego, na zebranie sił, nim ruszamy z planowaniem kolejnej edycji Targów. I wtedy zabawa zaczyna się od nowa – ustalamy liczbę wystawców, szykujemy dodatkowe atrakcje dla gości, poszukujemy partnerów i sponsorów, dopinamy kwestie techniczne. Lista zadań każdego roku zdaje się wydłużać, bo wraz z rosnącą imprezą, przybywa obowiązków, ale także ludzi w zespole.
J.G.: Patrząc na frekwencję podczas PTP oraz listę Waszych wystawców spokojnie można stwierdzić, że branża lubi przyjeżdżać do Poznania. Też tak to widzisz?
G.S.: Zgodzę się z tym, myślę, że jesteśmy lubianą imprezą. Chcemy aby organizacja była bezbłędna, na najwyższym, światowym poziomie. Aby już od pierwszego wysłanego do wystawcy maila wszystko było jasne, konkretne, przejrzyste. Chcemy wystawcom ułatwiać życie, dlatego np. pozyskujemy koncesje dla browarów spoza Poznania, co nie ukrywam, jest ogromnym wyzwaniem. Jak pani w urzędzie widzi nas idących do okienka z dwoma pełnymi papierów segregatorami, to łapie się na nasz widok za głowę (śmiech).
Od samego początku staramy się mocno promować piwowarstwo rzemieślnicze i edukować naszych gości pod każdym względem. Chętnie udostępniamy nasze kanały online, takie jak blog Poznańskich Targów Piwnych, każdemu kto może podzielić się swoją specjalistyczną wiedzą na temat piwa, a nie chce zakładać własnego bloga by dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. W związku z tym, że nasze internetowe poczynania śledzi spora grupa osób, serdecznie zachęcamy do współpracy zarówno pasjonatów piwa, jak i przedstawicieli branży.
J.G.: Kto stoi za mrówczą praca, jaką wykonujecie przez niemal okrągły rok?
G.S.: Odpowiedź na to pytanie należy do kategorii „to długie i skomplikowane” (śmiech), dlatego pozwól, że zacznę od samego początku targowej działalności. Imprezę tworzyła firma, która zarządzała Pubem Setka (kultowy poznański pub, jeden z pierwszych multitapów w Polsce – przyp.red.). Było nas wtedy trzech, w każdym z nas płynęła kraftowa krew (śmiech) i pewnego dnia, razem z Maćkiem Łukaszczykiem z Piw Świata (specjalistyczny sklep z piwem z Poznania – przyp. red.), Bartoszem Regulskim oraz Michałem Winnowiczem wpadliśmy na pomysł zrobienia piwnej imprezy. Pierwsza edycja była bardziej giełdą birofilistyczną. Bardzo fajna, szalona impreza, której nie liczymy jednak w oficjalnej numeracji Targów. Stwierdziliśmy, że koniecznie musimy powtórzyć wydarzenie za rok i zrobić to na szerszą skalę. Tak też się stało, chociaż druga edycja imprezy była dosyć specyficzna. Już na etapie organizacji, jak dzwoniłem do tych kilkunastu ówczesnych browarów z propozycją wzięcia udziału, to wszyscy podchodzili do pomysłu raczej sceptycznie. Wtedy nie znano imprez pod dachem, piwo lało się jedynie w okresie wiosenno-letnim i nikt nie wierzył w powodzenie takiego przedsięwzięcia. Udało się jednak zebrać wystawców, którzy po zakończeniu Targów byli bardzo zadowoleni. I to do tego stopnia, że choć nie wymagałem od nich wkładu finansowego, a miejsce wystawiennicze zapewniałem za darmo, to i tak chcieli mi koniec końców za obecność na Targach zapłacić. Ot tak, z wdzięczności za okazję zrobienia dobrego biznesu (śmiech). W 2013 roku zdarzały się bowiem sytuacje, gdzie browary tak szybko pozbywały się zapasów, że musiały jeździć po sklepach i pubach w Poznaniu w poszukiwaniu własnych piw, aby móc je potem sprzedać na Targach! (śmiech).
W kolejnym roku w organizację zaangażowali się również pracownicy Setki. Nasza Barmanka – Alicja Czerwonka robiła broszurę informacyjną, Manager – Maciej Skrzypkowski dopinał techniczne rzeczy, a Jan Ślużyński, czyli nasz człowiek od hurtowni, wspierał Maćka. Każdy pracował na pełnych obrotach. Ja wtedy, w 2014 roku, mocno tę imprezę przeżywałem. Nie byłem pewny sukcesu, ale zespół, z którym wówczas pracowałem, dawał mi energię do działania. W tamtym czasie nastąpiła duża zmiana. Plany powiększenia imprezy przerosły moich dotychczasowych wspólników, którzy ostatecznie wycofali się ze współpracy. Poszedłem za ciosem i postanowiłem kontynuować Targi jako jednoosobowa działalność gospodarcza, co wówczas wydawało mi się dosyć szalonym pomysłem (śmiech). Zacząłem szukać pracowników, w czym pomogli znajomi, którzy uruchomili swoje najbliższe otoczenie i tak z polecenia natrafiłem na parę osób. W tamtym czasie poznałem m.in. Macieja Mazurka, czyli „Zucha”, który robił nam świetne grafiki. Maciek poznał nas z kolei z Marysią Pawlik, która zaczynała jako pomoc przy reklamach na Facebooku. Okazało się, że te nowe znajomości to był strzał w dziesiątkę! I to nawet pomimo tego, że nie każda z tych osób działała wówczas w branży. To nigdy nie był dla mnie problem, w PTP liczy się specjalistyczna wiedza w danej dziedzinie, pasja i zaangażowanie, nie to, czy jesteśmy beer geekami. Miłość do piwa rzemieślniczego przychodziła zresztą z czasem (śmiech).
W przypadku Marysi szybko okazało się, że oprócz bycia świetnym ogarniaczem social mediów, Marysia równie dobrze pisze, co przełożyło się na liczne artykuły i wywiady, które rozruszały naszego bloga. Miłych zaskoczeń związanych z Marysią było zresztą znacznie więcej. Na przykład to, że posiada umiejętność zarządzania projektami, co znacznie usprawniło i uporządkowało naszą pracę. Jest świetnym uzupełnieniem dla mojej osoby. Dla przykładu – ja widzę cel, ale nie zastawiam się jak do niego dojść. Marysia widząc cel umie natychmiast zaplanować każdy etap tej podróży i stara się przewidzieć wszystkie czyhające po drodze niespodzianki.
Przez długi czas byłem osobą, która przychodziła na PTP kilka godzin wcześniej. Witałem pierwszych wystawców i towarzyszyłem im przez wszystkie etapy rozkładania stoiska. I tu pojawił się Jan Szofer, który na co dzień jest związany z branżą targów i jeździ na takie imprezy po całym świecie! Janek ma wiedzę, cenne branżowe znajomości oraz naturalny dryg do tego co robi. Po prostu wie jak powinny wyglądać targi. Janek jako osoba stricte techniczna jest z nami od 2015 roku, ale szybko zaczął pomagać też w innych obszarach. Wspólnie kręcimy serię „Lany Poniedziałek” (cykl filmów, w których Grzegorz wraz z zaproszonym gościem omawiają piwne style – przyp. red.), która trafia na nasz kanał YT. Janek złapał bakcyla filmowca i jest teraz zarówno reżyserem, operatorem, jak i montażystą. Poza tym, interesuje się social mediami oraz reklamą w internecie, dlatego zajmuje się też pozycjonowaniem naszej strony. Janek jest przykładem osoby, która mocno się rozwinęła podczas naszej wspólnej pracy. Bardzo mnie cieszy, jak zespół ewoluuje i uczy się nowych rzeczy. To duża satysfakcja.
Janek zrobił też mega ważną dla mnie rzecz – pewnego razu zabronił mi przyjeżdżać na Targi wcześniej, niż na 2 godziny przed ich oficjalnym otwarciem (śmiech). W sytuacji, kiedy potrafiłem pracować 72 godziny, bez snu i prawie bez jedzenia, miało to dla mnie fundamentalne znaczenie. Symbolem tego niech będzie fakt, że to właśnie dzięki Jankowi po raz pierwszy od 5 lat nie byłem po Targach przeziębiony (śmiech). Tak jest do dzisiaj!
J.G.: Na co dzień pracujesz również z żoną. Czy taka małżeńska współpraca się sprawdza?
G.S.: Z racji tego, że moja żona wszystko świetnie ogarnia, jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Alicja zajmuje się papierologią, która bywa w przypadku tak dużej imprezy mocno upierdliwa. Oczywiście stanowisko Ali również ewoluowało. Zaczynała sprzedając na targowym stoisku Rogale Świętomarcińskie, a chwilę później odpowiadała już za obsługę wystawców. Nabyła dzięki temu grubą skórę, potrzebną w negocjacjach i rozmowach. Obecnie pochłaniają ją inne obowiązki zawodowe i mocno ogranicza pracę przy Targach, ale wciąż wykonuje dużo mrówczej, skrupulatnej pracy.
J.G.: Dużym wsparciem są też Chmieliki, a także opiekująca się nimi Kasia. Opowiedz mi o nich coś więcej.
Kasia (Jędrzejczak – przyp. red.) pojawiła się przy PTP w 2015 roku i z racji jej doświadczenia w HR, zaproponowałem jej współpracę przy uporządkowaniu kwestii związanych z pracownikami. Kasia szybko stała się „Matką Chmielików”, czyli wszystkich osób, które pomagają nam przy organizacji Targów. Chmieliki odwalają kawał dobrej roboty, której w czasie trwania Targów nie brakuje. Mówimy o bardzo licznej grupie, wśród której są zarówno stali współpracownicy, będący z nami już kilka lat, ale także co roku pojawiają się nowe osoby, chcące pomóc i poznać wydarzenie od zaplecza. Wciąż zresztą szukamy takich piwnych zajawkowiczów, dlatego jeśli ktoś chciałby współtworzyć z nami największą piwną imprezę w Poznaniu – zachęcamy do kontaktu.
Po zakończonych Targach wynajmujemy lokal i robimy sobie wewnętrzną imprezę, podczas której możemy na spokojnie pogadać, zbić piątkę i napić się piwa. Z Chmielikami mamy kontakt przez cały rok, mamy dedykowaną grupę na Facebooku i co jakiś czas organizujemy dodatkowe działania, takie jak szkolenia sensoryczne. Staramy się, by każdy kto wykaże chęć rozwoju w tej branży, otrzymał od nas taką możliwość, dlatego zachęcamy Chmielików do zgłaszania się do nas ze swoimi pomysłami.
J.G.: Lista współpracujących z Wami osób wydaje się nie kończyć! Domyślam się, że to nie wszyscy członkowie zespołu?
G.S.: Muszę jeszcze wspomnieć o moim koledze z czasu studiów – Michale Walczaku, który jako osoba totalnie anonimowa potrafił pojawiać się na hali równo ze mną i równo ze mną wychodzić. Michał jest gościem, który umie naprawić niemal każdą usterkę i nie raz ratował nam tyłek. Ogarnięta osoba, potrafiąca rozwiązywać problemy.
Dalej – Ada i Damian, z którymi łączy się niesamowita historia, bo to małżeństwo, które poznało się na Targach! A żeby było ciekawiej, to powiem Ci, że oni od wielu lat mijali się w Setce, ale bliżej poznali się dopiero na Targach. Damian był brygadzistą chłopaków wykonujących na Targach pracę fizyczną, a Ada stała się „szefową” naszego sklepiku festiwalowego oraz wypożyczalni szklanek (Na Poznańskich Targach Piwnych działa wypożyczalnia szkła, które można pożyczyć za kaucją na czas trwania imprezy – przyp. red.). Obecnie Ada z Damianem przejęli również opiekę nad Chmielikami.
Osób ważnych dla organizacji Targów jest znacznie więcej i nie sposób ich wszystkich wymienić, a bardzo nie chciałbym też nikogo pominąć. Mam jednak nadzieję, że wszyscy doskonale wiedzą, że jestem im ogromnie wdzięczny za ich wkład w Targi i pracę jaką wykonywali dla nas przez ostatnie lata.
J.G.: Masz szczęście do ludzi!
G.S.: Tak, to prawda. Chociaż przez Targi przewinęło się też sporo osób, z którymi dłuższa współpraca się nie ułożyła. Nie zawsze się po prostu udaje – czasami pojawiają się inne zobowiązania, brak czasu, a czasami na dłuższą metę jednak nie zaiskrzy. Dlatego też bywa, że szukamy nowych osób do naszego zespołu. Obecnie zwolniło się miejsce dla osoby odpowiedzialnej za kontakt z mediami. Jeśli więc wśród czytelników jest ktoś zainteresowany takim dodatkowym zajęciem, to warto się do nas odezwać. Jak zwykle stawiamy bardziej na zapał i chęci rozwoju, niż na rozbudowane CV.
J.G.: Problem organizatora jest taki, że wszystkie ewentualne niepowodzenia idą na jego konto. Czy dzięki „Twoim ludziom” jesteś choć trochę bardziej spokojny?
G.S.: Tak, jak najbardziej, rozbudowa zespołu wiąże się z moim większym spokojem. Już teraz są takie sytuacje, że o niektórych trudnościach występujących podczas PTP dowiadują się po fakcie. Kiedy podczas imprezy z Chmielikami i współpracownikami opowiadali mi o sytuacjach, z którymi sobie finalnie poradzili, byłem naprawdę zaskoczony, ale i zadowolony, że mam taki samodzielny zespół.
Podobne poczucie spokoju daje mi nasza zaprzyjaźniona firma ochroniarska, która też bardzo nam pomaga, no i Pan Edzio, czyli nasz sanitariusz, który od lat dba o dobre samopoczucie naszych gości. Z tych dwóch stron – od ochrony oraz Pana Edzia, otrzymuję najważniejsze dla mnie raporty. Zdrowie i bezpieczeństwo na Targach to podstawa.
J.G.: Jaka jest dzisiaj Twoja rola podczas tych dwóch dni Targów?
G.S.: Strasznie nudna (śmiech). Z jednej strony to dobrze, bo nie bywam już tak wykończony i w końcu mam czas porozmawiać na własnej imprezie z uczestnikami np. wystawcami. Ale główna moja rola na Targach związana jest z wizerunkiem, tym bardziej, że część zespołu coraz bardziej naciska na to abym był „twarzą” imprezy. Żeby ją spersonifikować, bo do tej pory nie było wyraźnie komunikowane kto stoi za Poznańskimi Targami Piwnymi. Podczas Targów udzielam więc wywiadów dla mediów, pojawiam się czasami na scenie i pomagam komu trzeba.
J.G.: Jak będzie wyglądać majowa edycja imprezy?
G.S.: Poznańskie Targi Piwne 2021 odbędą się w nieco zmienionej formule, bo od trzech lat towarzyszy im impreza towarzysząca – Street Food Spot – którą współorganizujemy razem z MTP. Jeśli wszystko pójdzie dobrze (a taką mamy nadzieję) to w przyszłym roku, wozy z jedzeniem staną w innym miejscu – na Placu Marka, na który można wyjść z naszego pawilonu. To skróci dotychczasowy dystans i poprawi problemy wentylacyjne (do tej pory food trucki stały w hali pod dachem – przyp. red.). Postaramy się zorganizować przestrzeń tak, aby w przypadku ładnej pogody przyjemnie się na zewnątrz siedziało. Strefa chilloutu, leżaczki, trawka – taki jest plan.
Poza tym musimy zastanowić się nad kilkoma ważnymi kwestiami, związanymi z ewentualnymi obostrzeniami. Chodzi o tematy, które kiedyś w ogóle nie były brane pod uwagę, a ze względu na odgórne wytyczne będą częścią nowej rzeczywistości. Pomimo tego, że wciąż sporo jest niewiadomych, to na pewno postaramy się, by edycja 2021 była jeszcze lepsza od poprzednich. Co roku kierujemy do naszych gości pytania o to czego na Targach im brakuje i staramy się w miarę możliwości te postulaty wdrażać w życie, zarówno jeśli chodzi o kwestie techniczne, jak i fajne pomysły na atrakcje (tych nigdy dosyć!).
J.G.: Czy możliwe jest, aby Poznańskie Targi Piwne w 2021 roku odbyły się dwukrotnie? Termin listopadowy to już przecież tradycja.
G.S.: Myślimy też o listopadzie, MTP trzyma nawet dla nas termin. Ostateczna decyzja zostanie jednak podjęta w okolicach maja, najprawdopodobniej po wiosennej edycji Targów. I znowu – za dużo jest zmiennych, aby być w tym momencie pewnym takiej decyzji.
J.G.: Oby do czasu Targów wszystko wróciło już do normy. Na koniec, chciałbym Cię zapytać o najfajniejszy dla Ciebie moment podczas całego roku pracy nad Targami. Masz taką wyjątkową chwilę?
G.S.: Mam dwa takie momenty. W czasie trwania Targów, w chwili kiedy mam względny spokój, staram się wyciągnąć cały zespół na antresolę. Opieramy się o barierkę i patrzymy na to morze ludzi, którzy się bawią, rozmawiają, piją piwo i świetnie spędzają czas. Wtedy mówię do nich: „Patrzcie, to jest Wasza praca, Wy to zrobiliście!”. Ta świadomość, że Ci wszyscy ludzie przyszli właśnie dlatego, że świetnie wykonałeś swoją robotę, to jest niesamowity zastrzyk energii! Aż łezka kręci się w oku. Innym takim momentem jest koniec imprezy – pusta hala, całonocne sprzątanie, ogarnianie rzeczy technicznych i podobne poczucie dobrego wykonania zadania.
Chociaż… w sumie to jest jeszcze jedna wyjątkowa chwila. Z szacunku i sympatii do moich współpracowników, staram się przed rozpoczęciem Targów powitać zespół i przekazać im, że właśnie jako zespół, razem tworzymy tę imprezę. Dzięki nam i każdemu z osobna ma to jakikolwiek sens.
Chcecie więcej?
- Jeśli jesteście ciekawi jakie misje i wartości nam przyświecają to przeczytacie o tym tutaj.
- A może chcesz dołączyć do naszego zespołu? Możesz zostać Chmielikiem, ale nie tylko! Jeśli masz pomysł na to jak mógłbyś pomóc nam tworzyć Poznańskie Targi Piwne, napisz do nas.
- Jeśli interesuje cię zostanie wystawcą na Poznańskich Targach Piwnych 2021 – skontaktuj się! Zapraszamy przedstawicieli branży piwnej, cydrowniczej oraz miodosytniczej, a także rozrywkowej, rzemieślniczej i… każdej innej, jeśli tylko uważasz, że Poznańskie Targi Piwne to dobre miejsce dla Ciebie!