Jedną z atrakcji tegorocznych Poznańskich Targów Piwnych będzie organizowany po raz VII Poznański Konkurs Piw Domowych. W konkursie mogą brać udział wszyscy piwowarzy domowi, którzy nadeślą piwa zgodne z tegorocznymi kategoriami. O konkursie, jego przebiegu i wymaganiach rozmawialiśmy z organizatorami – Wojciechem Szałą oraz Przemysławem Odrobnym – prezesem Wielkopolskiego Oddziału Terenowego Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych.
Skąd w ogóle wziął się pomysł na konkurs dla domowych piwowarów?
WSZ: Pomysł na zorganizowanie konkursu piw domowych wyszedł od Macieja Łukaszczyka – organizatora Giełdy Birofilistycznej. Ja mu wspominałem, że takie konkursy się tworzą, a w Poznaniu takiego nie ma i to był jego pomysł, żeby konkurs dołożyć do Giełdy Birofilistycznej. Zaproponował, że skoro my się znamy na piwie, to żebyśmy się tym zajęli. I tak pierwszy konkurs odbył się 7 lat temu.
Jak oceniacie rozwój kolejnych edycji?
PO: Największy „boom” jeśli chodzi o ilość zgłaszanych do konkursu piw – a to chyba jest największy wyznacznik – to są ostatnie 3 lata. W zeszłym roku zgłoszono 48 piw, wcześniej było 30-parę, a kilka lat temu było to po 10-12 zgłoszeń.
WSZ: Rozwój tej imprezy moim zdaniem odzwierciedla rozwój piwowarstwa w Polsce i zainteresowania piwem domowym. Na podstawie takich konkursów możemy sobie ocenić progresję tego hobby w całym kraju.
A pamiętacie ile do pierwszej edycji było zgłoszeń?
WSZ: W pierwszej edycji ocenialiśmy tylko dwie kategorie piwne i było około kilkunastu piw w każdej kategorii.
PO: Obecnie wykształciło się takie zjawisko jak „zawodowi piwowarzy domowi”. Jest coś takiego jak ranking PSPD i wszyscy piwowarzy domowi zdobywają punkty za startowanie w konkursach. Czołówka tego rankingu w tym momencie, to są ludzie, którzy „zawodowo” robią piwa w domu pod kątem konkursów. Mam przyjaciela, który ma kalendarz z rozpisanymi datami jakie piwo w jakim dniu musi zrobić, żeby dał radę obstawić wszystkie konkursy w Polsce. I niby dalej jest to hobby, ale nie wiem czy ja miałbym tyle zaparcia, żeby robić to na taką skalę, biorąc pod uwagę czas i koszty.
Opowiedzcie coś o tegorocznych kategoriach konkursowych.
WSZ: Z wyborem kategorii na konkurs jest coraz większy problem. Tylko z jedną nigdy nie ma problemu – co roku w konkursie jest kategoria Hefeweizen w stylu niemieckim. To już tradycja.
PO: Ja chciałem dodać, że to jest też bardzo popularny piwny styl i wiele osób uważa, że jest ono też łatwym piwem do uwarzenia. Myślę, że jest dokładnie odwrotnie – jest to jedno z najtrudniejszych piw, ze względu na wyważenie balansu między aromatami goździków i bananów, które są wyznacznikami stylu. Ja jeszcze nigdy nie zrobiłem dobrego Hefeweizena. Kolejną kategorią jest Saison w stylu belgijskim – Wojtek co roku próbuje wtrącić do konkursu jakiś belgijski styl.
WSZ: Tak, to jest nasza miłość. Zawsze staramy się, żeby jakiś gatunek belgijski był w konkursie. W tym roku padło na Saison – piwo niezbyt popularne w Polsce i konkursach. Przy wymyślaniu kategorii zawsze musimy uwzględnić, że to są piwowarzy domowi, a my konkurs robimy zawsze późną jesienią. Kiedyś jak wybraliśmy Pilsa na konkurs, to nadesłanych piw było niewiele, bo musiałby być uwarzony latem, a większość piwowarów domowych nie ma do tego warunków.
PO: W konkursie piw domowych zawsze też było tak, że te piwa nie miały być piwami, które da się uwarzyć „pod konkurs” – to tak trochę na przekór tym „zawodowym domowym piwowarom”.
WSZ: I w tym roku taką kategorią jest Russian Imperial Stout, który tak naprawdę już powinien być uwarzony, żeby móc go zgłosić na konkurs, a my dopiero niedawno ogłosiliśmy tę kategorię.
PO: Ale też trzeba zauważyć, że Russian Imperial Stout to jest takie piwo, które większość piwowarów ma już w swoich piwniczkach. To taka perełka, którą robi się raz do roku – piwo najbardziej bogate i potrzebujące leżakowania.
WSZ: Ta kategoria pewnie będzie miała najmniej zgłoszeń, ale nie boimy się, że ich zabraknie.
Jak byście chcieli opisać osobie z zewnątrz, jak przebiega taki konkurs z zewnątrz, w prostych słowach…
PO: Bardzo ważnym elementem już na początku drogi jest poprawne zapakowanie paczki, żeby piwa dotarły do nas w całości. W tym temacie zdarzały się różne zabawne historie jak np. piwa zapakowane w piankę izolacyjną, którą trzeba było obcinać z butelek. Jedna osoba jest odpowiedzialna za przyjmowanie paczek i przekazuje je kolejnej osobie, która nie będzie sędziować w konkursie, ale zajmie się kodowaniem butelek.
WSZ: Po rozpakowaniu paczek sprawdza się, czy butelki nie są uszkodzone lub jakoś znaczone. Jeśli np. kolor kapsla jest zbyt unikalny to staramy się go jakoś zakleić lub zakryć. Do konkursu zgłaszane są cztery butelki. Jeśli piw jest więcej jak 15 to robiona jest preselekcja i pierwsza butelka otwierana jest na tym właśnie etapie. Druga butelka trafia do konkursu i z niej rozlewane są próbki dla sędziów. Trzecia butelka przeznaczona jest jako próbka na pianę – piwo wlewane jest do szklanki i przynoszone na stolik sędziów, gdzie ocenia się trwałość i konsystencję piany. Czwarta butelka przydaje się w momencie, kiedy potrzebne jest ponowne sprawdzenie najwyżej ocenionych piw, bo różnice w ocenach są zbyt małe. Ta czwarta butelka zazwyczaj rozstrzyga kolejność na podium. Jeśli piwo odpada w preselekcji to pozostałe trzy butelki w konkursie nie są już wykorzystywane, ale bardzo często przekazuje się je w celach edukacyjnych np. do pubów (w ten sposób można nauczyć się wykrywać wady w piwach). Po otwarciu paczek pierwszej butelce nadaje się kod który będzie brał udział w preselekcji, a trzem pozostałym nadaje się inny kod, na konkurs główny. Staram się by kody preselekcji nie miały nic wspólnego z kodem konkursowym, żeby nie dało się tych piw skojarzyć.
PO: Trzeba dodać, że sędziowie nie widzą butelek, a jedynie próbki nalane przez stewarda.
WSZ: Steward otwiera butelki gdzieś indziej, gdzie nie widać butelek ani kapsli. W kartę oceny sędzia wpisuje jedynie numer (kod) podany przez stewarda.
PO: Zespoły sędziów muszą się składać z 3-5 osób i muszą to być zespoły relatywnie obiektywne. Każdy z sędziów ma różny sposób detekcji niektórych aromatów i po to są zespoły, żeby te oceny były jak najbardziej obiektywne.
WSZ: Sędziowie dostają też kartkę z wydrukowaną dokładną charakterystyką stylu, żeby jak najbardziej wykluczyć dozę subiektywizmu i by oceny opierały się ściśle na tym co dany styl charakteryzuje i jak ono powinno wyglądać pod względem smaku, zapachu, aromatu, piany, barwy itp.
PO: Każdy z sędziów wypełnia arkusz oceny, na którym ocenia piwo w kategoriach: „aromat”, „barwa, wygląd, piana”, „smak”, „odczucie w ustach”, „goryczka” i „ogólne”. Najpierw wącha się piwo, żeby wyłapać te najbardziej ulotne aromaty. Potem ocenia się wygląd piany. Następnie ocenia się, czy piwo w danym stylu jest odpowiednio klarowne itp. Dopiero później próbujemy tego piwa i oceniamy jaki ma smak i jaki ma balans. Następnie, po około 3 łyku, ocenia się goryczkę. Staramy się podczas oceny pić tego piwa jak najmniej, żeby kolejne oceny były równie wiarygodne jak te pierwsze, ale niestety, w przeciwieństwie do testowania wina, w konkursach piwnych trzeba tego piwa trochę wypić, gdyż receptory smaku gorzkiego znajdują się na końcu języka. Na końcu ocenia się ogólne wrażenie – czy piwo jest poprawne, czy jest w stylu i dopisuje się ewentualne wskazówki dla piwowara. Za każdą z tych cech przyznaje się punkty. Dane te są łączone i uśredniane, a na podstawie sędziowskich arkuszy wypełniana jest metryczka piwa stanowiąca informację dla piwowara – rzecz najbardziej pożądana przez uczestników konkursów.
Dużo mówicie o profesjonalnej części piwowarstwa domowego, a czy zdarzało się, że w konkursie wygrał początkujący piwowar?
WSZ: Tak, jak najbardziej! Może nie było to zupełnie pierwsze podejście, ale 3-4 warka. Jak ktoś się bardzo stara, ma więcej wiedzy i kombinuje to… przekombinuje. Ale jak ktoś dopiero zaczyna, robi zgodnie z przepisem to się najczęściej udaje.
PO: Ja 3 lata temu zająłem w konkursie 2 albo 3 miejsce, a to była moja 4-5 warka. Jestem przykładem tego, że można się dostać na podium. Przyznaję, że było to piwo robione specjalnie pod konkurs, ale była to receptura gdzieś podpatrzona. Drugim takim przykładem może być Konkurs Piw Domowych w Żywcu, gdzie wybiera się Grand Championa czyli najlepsze piwo spośród zwycięzców wszystkich 10 kategorii. W tym roku wygrało tam piwo w kategorii Belgian Sour Ale, które było 5 lub 6 piwem w życiu uwarzonym chłopaków. Mieli dobrą passę, bo w kategorii na piwo kwaśne zajęli 1 miejsce, a w Coffee Stout zajęli miejsce 3. Trzeba mieć trochę farta, dużo rzeczy zależy od przypadku, ale warto próbować.
Powiedzcie jeszcze – do kiedy można wysyłać zgłoszenia na konkurs?
WSZ: Najlepiej, gdyby piwa doszły na 1-2 tygodnie przed konkursem. Na tyle wcześnie, żeby wszystkie paczki zdążyły dotrzeć i żebyśmy mieli czas je zakodować i wprowadzić do konkursu. Nie jestem jednak urzędnikiem, żeby określać datę co do dnia – jeśli piwo dojdzie na tyle wcześnie, że zdążę je wprowadzić do systemu, to będzie mogło brać udział w konkursie.
Chcecie więcej?
- Dowiedzcie się więcej o Konkursie Greater Poland i sprawdźcie jak przebiegała edycja 2019
- Przeczytajcie jak wygląda praca sensoryka piwnego
- Sprawdźcie jak zdobyć certyfikat sędziego konkursów piwnych
- Poznajcie receptury Macieja Wentowskiego na domowe piwo