Od niedawna w sklepach znaleźć można książkę „Domowe piwo” autorstwa Adriana Banachowicza – hobbysty i domowego piwowara. W upalny letni dzień spotkaliśmy się więc, by przy kuflu zimnego piwa porozmawiać o miłości do złotego trunku, piwowarstwa i pisaniu.
Skąd pomysł na książkę?
Prawdę mówiąc, brakowało mi takiej książki, kiedy zaczynałem warzyć. Uwielbiam książki, mam ich w domu całą ścianę (i to tylko 1/3 naszej kolekcji, bo nie ma na to miejsca). Kiedy zaczynałem, były książki anglojęzyczne, ale przeskoczenie języka technicznego dotyczącego piwowarstwa jest trudne. Trzeba było zacząć od jakiejś polskiej pozycji. Na forach, w Internecie – coś tam niby jest, ale nie było to coś, do czego można byłoby zajrzeć, poczytać i stwierdzić: „tego mi brakowało”. Są też filmy w Internecie, ale trwają one czasem po 1,5 godziny – i spróbuj teraz utrafić dokładnie w ten fragment, którego potrzebujesz. Taka książka była potrzebna.
A kiedy zaczynałeś?
Całkiem niedawno – 1,5 roku temu. Jedyna książka, jaką wtedy znalazłem, to książka Ziemka Fałata. Jest bardzo trudno dostępna – prawdę mówiąc, znalazłem jedynie jej fragmenty w Internecie, nigdy nie miałem jej w ręce.
Gdzie można kupić Twoją książkę?
W Biedronkach znaleźć można te w twardej oprawie, ale tam się kończą, bo zeszły jak ciepłe bułeczki – sprzedaje się chyba najlepiej z całej serii o domowych przetworach. Poza tym można znaleźć w Internecie wydanie także w miękkiej okładce, np. na stronie wydawnictwa.
No właśnie – fajnie, że książka o piwowarstwie domowym trafiła do serii książek o przetworach domowych. Tak jak można zrobić dżemy czy kompoty, tak samo przecież można zrobić piwo w domu. Czy to był Twój pomysł, żeby przyłączyć się do takiej serii?
Tak jak mówiłem – mi brakowało takiej książki. I prawdę mówiąc, ja tę książkę zacząłem pisać od pierwszego warzenia. Wszystko, co znalazłem w Internecie, książkach anglojęzycznych i to, czego dowiedziałem się od znajomych – wszystko to sobie zbierałem, układałem, notowałem. Pocztą pantoflową dowiedziałem się, że taka książka ma powstać, ale ciągle nie było kogoś, kto by ją napisał. Ja zgłosiłem się „z ulicy” i oto efekt.
O ile kupić słoiki i truskawki do robienia dżemu to taka oczywista sprawa, to robienie piwa nie jest taki oczywistym temate. Ja sięgnęłam po książkę dlatego, że zaintrygowało mnie, że napisana jest w prosty, przejrzysty sposób i nawet ktoś, kto nie zna się na piwie może to bez problemu zrozumieć i zabrać się za domowe warzenie. Czy pisząc tę książkę planowałeś trafić do osób, które mają pierwszą styczność z tym tematem, czy raczej chciałeś napisać książkę dla osób, które chcą swoją wiedzę pogłębiać?
To jest książka do osób, które nie warzyły w ogóle lub uwarzyły 1-2 piwa i wiedzą, że coś jest nie tak, ale nie wiedzą co. To jest przewodnik dla początkujących. A samo robienie piwa nie jest wbrew pozorom takie trudne. Ja sam na początku byłem przekonany, że piwa w domu w ogóle nie można warzyć. Zacząłem od wina, ale najciekawsze jest to, że ja w ogóle nie pijam wina, bo go nie lubię. Ale spodobał mi się sam proces fermentacji. Potem trafiłem na temat domowego piwa. Narzeczona wyjechała na tydzień, ja w tym czasie kupiłem sobie pierwszą puszkę i pierwszy fermentor, żeby przyjechała na gotowe i nie wyzywała, że robię bałagan w trakcie – i tak ten temat się rozpędził.
A jak trafiłeś na temat warzenia piwa domowego?
Na pewno w Internecie, ale nie pamiętam dokładnie gdzie. Pamiętam kilku piwowarów, których na początku czytałem, ale nie pamiętam, kto był pierwszy. Momentem, w którym pomyślałem: „zrobię to”, był moment, jak zobaczyłem, jak warzy Krzysztof „Josefik” Juszczak, bo jest z mojego rodzinnego miasta 🙂 Ta dziwna więź była motorem, żeby zrobić coś samemu.
Póki co warzysz hobbistycznie. Czy marzysz, żeby zmienić to hobby w profesję?
Myślałem o tym, ale mam wrażenie, że nasz rynek powoli się przepełnia, jeśli chodzi o rzemiosło, i to już ostatni dzwonek, żeby wystartować. Za pół roku, rok będzie dużo ciężej. A ja na chwilę obecną nie jestem w stanie, bo mam więcej zobowiązań – ślub, inżynierkę i kilka innych tematów…
Jakie są Twoje doświadczenia i sukcesy w domowym warzeniu?
Największy sukces to to, że wychodzi mi piwo, które mi smakuje. Jeżeli piwowarowi smakuje to, co uwarzy – to jest najważniejsze. Bo jeśli tobie nie smakuje, to po co to robić? Zrobiłem w życiu parę szalonych piw (prawdę mówiąc, większość z nich jest szalona) np. piwo z arbuza – wyszło bardzo dobre, a smakuje prawie jak piwo dyniowe. Arbuz okazał się świetnym zamiennikiem dyni.
Skąd bierzesz pomysły na te eksperymenty?
Czasami inspiracje są przekorne – ktoś powiedział mi, że nie da się zrobić piwa z dodatkiem czekolady, bo to zniszczy pianę. Więc zrobiłem piwo z czekoladą i nie zniszczyło piany. Na wszelki wypadek dałem więcej cukru i przez to piwo miało, że tak powiem, momenty wystrzałowe – z butelek zrobiły się wybuchające granaty 🙂 Ale często czerpię inspiracje z Internetu – nie zawsze są jednak dobre. Zwykle jednak jest tak, że najpierw piwo projektuję, a potem w trakcie warzenia i tak coś się zmieni. Czasami wyjdzie fajne, jak to arbuzowe, czasami wyjdą piwa raczej mniej pijalne, jak na przykład piwo z bardzo dużą ilością przypraw, w którym przesadziłem z kardamonem. Bardzo ciężko było to piwo pić, ale po paru miesiącach aromat trochę zelżał i razem z ojcem, któremu bardzo smakowało, wypiliśmy wszystko.
Co Cię najbardziej kręci w warzeniu w domu?
Do momentu, w którym zacząłem warzyć piwo, zawsze zastanawiałem się, jak można polubić łowienie ryb – to było dla mnie takie nudne zajęcie, w którym siedzi się z wędką i nic nie robi. Teraz gdy robię piwo, już wiem – lubi się właśnie to, że się nic nie robi. Że człowiek może odpłynąć myślami. Uspokoić się. W tym uspokojeniu znaleźć chwilę na refleksję nad innymi rzeczami. To jest taka chwila dla siebie, bo w trakcie warzenia jestem zwykle sam. Warzenie trwa 6-8 godzin, z czego zajęć jest na pół godziny, a reszta to tak naprawdę siedzenie z piwkiem z poprzedniego warzenia i doglądanie.
Pamiętasz pierwsze piwo, które Cię najbardziej zaskoczyło lub zainspirowało?
Pierwszym takim nie było rzemiosło – to było ciemne piwo Okocim Palone, na mocno palonych słodach. I jak to piwo zniknęło ze sklepów, to przez rok czy dwa nie piłem nic, bo nie byłem w stanie wrócić do żadnego innego piwa. Przełomem była przeprowadzka do Poznania (około 6 lat temu), bo tu dopiero znalazłem bary i sklepy, które dają coś innego niż koncernowe piwa. Pierwszym piwem, które wypiłem w Poznaniu, była ciemna Fortuna i zasmakowało mi bardzo. Potem znaleźliśmy z kolegami pub Svejkowa Piwnica, który już nie istnieje, i tam wciągnęło mnie do końca – spróbowałem chyba wszystkich piw, które mieli w ofercie.
A pamiętasz pierwsze piwo w Twoim życiu?
To były lokalne browary – Ostrów Wielkopolski i Krotoszyn – ale który z nich…? Nie mam pojęcia. Mój ojciec i dziadek pili na zmianę piwa z tych dwóch browarów. One chyba były wtedy sprzedawane w bączkach. Wiadomo – pianka albo łyczek, „żeby się przyzwyczajał” 🙂
A z takich piw, które piłeś ostatnio, które zrobiło na tobie największe wrażenie?
Oszalałem na punkcie belgijskich kwachów. Myślę, że to jest dobry kierunek. Sam przymierzam się, żeby zrobić takie piwo u siebie. Teraz chyba jest najlepszy moment, bo za rok będzie można dorzucić do niego wiśnie.
Czym w ogóle, tak ideologicznie, jest dla Ciebie piwo?
Smakiem. Gdybym mógł z piwa wyciągnąć cały alkohol, to dalej bym je pił. Prawdę mówiąc, to ten alkohol jest właśnie najgorszy, bo nie można tego piwa dużo wypić. A tak to bym się delektował, delektował i delektował…
Dlaczego Twoją książkę warto kupić?
Nie chcę reklamować książki, ale chcę zareklamować domowe piwowarstwo. Jeśli ktoś uważa, że może się tego nauczyć z filmików w Internecie, to w porządku. Ale myślę, że ta książka jest taką wiedzą w pigułce potrzebną na start.
Na koniec: Złota myśl dla ludzi, którzy chcą warzyć piwo w domu?
Po prostu zacznijcie. To nie jest trudne, choć może się takie wydawać. Na początku będzie trochę biegania, ale jest to hobby, które naprawdę wciąga. Zwłaszcza, jeśli pierwsze warki posmakują.
Chcecie więcej?
- Przeczytajcie pozostałe wywiady z ciekawymi ludźmi ze świata polskiego kraftu!
- Poznajcie receptury Macieja Wentowskiego na domowe piwo