Lany Poniedziałek #69 – American Pils

Amerykański Pils (American Pils / American Pilsner) jak sama nazwa wskazuje jest amerykańską wariacją na temat pilsa. Historycznie styl ten ewoluował już od kiedy pierwsi niemieccy osadnicy zaczęli odtwarzać styl zdobywający popularność na starym kontynencie za pomocą dostępnych im surowców.

I tak z biegiem czasu powstał współczesny, komercyjny, Amerykański Pils. Jednak współcześni rzemieślnicy podeszli do tematu jeszcze inaczej – klasycznego pilsa o słodowym, wytrawnym i czystym profilu, przyprawili nowo-falowymi chmielami, a efekty tego czasem potrafią naprawdę zaskoczyć!

Amerykański Pils w Polsce:

  • Browar Widawa – Simcoe Pils
  • Browar Setka – Liberty Pils
  • Browar Setka – seria Redneck Single hop Pils (Cascade, Centennial, Chinook)
  • Browar Madame Barrel – Ann Smile
  • Browar Trzech Kumpli –  MVPils
  • Browar Zakładowy & Browar Kazimierz – Kolektyw 
  • Browar Pinta – Golden April  (Pinta miesiąca kwiecień 2020, dochód był przeznaczony na wsparcie po lockdownie lokali biorący udział w akcji pinta miesiąca a zarazem pierwsza pinta miesiąca w butlach) 
  • Browar Pinta – Yes, PILS! (Pinta miesiaca maj 2018)
  • Browar Minister – Mega POP
  • Browar Brokreacja – The Cop

Jeśli pominęliśmy któryś z waszych ulubionych pilsów amerykańskich w tym zestawieniu, koniecznie dajcie znać w komentarzach 🙂

Jeśli jesteście ciekawi, jakie lagery zdobyły nagrody podczas Greater Poland Beer Cup zobaczcie sami. 

American pils – polecane szkło:

Jak każdy pils, pięknie prezentuje się w pokalach stworzonych z myślą o niemieckich pilsach, ale jego amerykański charakter aż się prosi o jakiś shaker lub nonic rodem z multitapu w Portland.

Zapamiętaj: Większość piw warto pić przelaną nie tylko ze względów higienicznych, ale głównie po to, by nie ograniczać sobie doznań smakowych. W końcu nie po to kupujecie piwo, by nie poczuć jak smakuje 🙂

Temperatura serwowania około 8-10’C.

Pozostałe parametry układają się następująco:

Historia tego stylu zaczyna się dość szybko po pojawieniu się pierwszych pilsów na ziemiach europejskich. Wtedy wielu emigrantów, również z terenów gdzie popularność zdobywały jasne lagery, ruszało za chlebem i szczęściem za ocean, zabierając ze sobą do Ameryki swoje ulubione przepisy, jedzenie czy przyzwyczajenia. Jednak na miejscu musieli pracować z tym co mieli pod ręką, więc oprócz procesu technologicznego czy drożdzy przywiezionych ze sobą, reszta była dość luźną interpretacją, opierającą się na amerykańskich chmielach i słodach, a czasem też surowcach niesłodowanych, takich jak kukurydza.

I wszystko miało by się pewnie świetnie, gdyby nie rok 1919 i wprowadzenie ustawy Volsteada rozpoczynającej tak zwany szlachetny eksperyment – mimo weta ówczesnego prezydenta  Woodrowa Wilsona wprowadzono prohibicję, która trwała aż do 1933 roku. Mimo, że część społeczeństwa i polityków uważała eksperyment za udany, to z perspektywy czasu widać że nie do końca. Kwitł czarny rynek alkoholu, nielegalne kluby, browary i destylarnie poukrywane w piwnicach i stodołach. Dla miłośników piwa nie było to najlepsze miejsce, ani okres w historii, ale najgorsze miało dopiero nadejść. Jak się pewnie domyślacie, piwo w czasach prohibicji, było trudno dostępne i drogie. Bardziej dochodowe dla przemytników i nielegalnych zakładów produkcyjnych było robienie mocniejszych alkoholi, które wypadały lepiej w przeliczeniu $ za litr.

Pewnie myślicie, że gdy w 1933 Franklin Roosevelt podpisał poprawkę do ustawy Volsteada, rozpoczęła się jedna wielka fiesta i impreza nie miała końca. Nic bardziej mylnego – na końcówkę ery prohibicji w Stanach Zjednoczonych nałożył się wielki kryzys i nawet Ci którzy mieli pracę, nadal nie bardzo mieli pieniądze na piwo. A i browarom nie było łatwo wrócić na rynek – rzadko który przetrwał 13-letni zakaz produkcji, a nawet jeśli to miał problemy ze zdobyciem surowców w rozsądnych cenach. Dlaczego? Jakby mało było prohibicji i jednego z większych kryzysów ekonomicznych w dziejach to Amerykanie sami na siebie sprowadzili klęskę żywiołową – kurz! Dust Blow (1931-1938), bo tak zostało nazwane to zjawisko, powstało na skutek rabunkowego użytkowania terenów wielkich równin, polegającego na głębokiej orce coraz to większych obszarów, a dzięki postępującej mechanizacji rolnictwa, areał orny szybko przyrastał. Takie użytkowanie doprowadziło do tego, że drobinki ziemi nie były już zatrzymywane przez korzenie traw porastających wielkie równiny, a kilkuletnia susza w połączeniu z rabunkową gospodarką rolną doprowadziła do wielkich burz pyłowych tzw. dusterów. Wskutek tej katastrofy obszary będące do tej pory swoistą spiżarnią bez dna Stanów Zjednoczonych, przestały przynosić plony, a na dodatek miotały pyłem po całym kontynencie i to do tego stopnia, że wielu rolników zapadało na pylice, a podczas najgorszych burz wiele osób straciło domy i życie.

Jak sami widzicie w takich warunkach ani słód, ani piwo nie są artykułami pierwszej potrzeby.

Ale wyobraźcie sobie przeciętnego Amerykanina – ten, który miał okazję legalnie spróbować Amerykańskiego Pilsa nie robił tego od co najmniej 13 lat, a wszyscy urodzeni po 1899 roku zupełnie nie mieli pojęcia jak piwo smakuje. Nikomu więc nie przeszkadzało to, że w post prohibicyjnym Pilsnerze kukurydza stanowiła od 25 do 40% zasypu, ponieważ w końcu było piwo i nawet jeśli ktoś pamiętał, że te naście lat temu smakowało inaczej, to i tak nie zwracał na to uwagi . Jak to mówią, lepszy pilsner z kukurydzą w dłoni, niż klasyczne niemieckie plisy na innym kontynencie 😉

Jeżeli chcecie posłuchać więcej na ten temat zapraszamy do obejrzenia filmu.

American pils – barwa, aromat i smak

Piwo piękne z wyglądu – jak każdy pils klarowne, o jasno złotej barwie z koroną z białej piany.

W aromacie i smaku czysty profil jak w pilsie, więc lekka słodowość chlebowa lub zbożowa, idealnie przykryta aromatem nowofalowych odmian chmielu. Tu piwowara ogranicza już tylko wyobraźnia i dostępność chmieli. Amerykański Pils moim zdaniem idealnie nadaje się do bazy pod piwa single hop, ponieważ dzięki swojemu czystemu profilowi idealnie ukazują wszystkie walory danego chmielu.

Jeśli przy produkcji była użyta kukurydza, to może pojawić się charakterystyczna kukurydziana słodycz. Jeśli użyto ryżu, piwo będzie bardziej wytrawne.

Goryczka wyczuwalna, wyraźna, może być lekko zalegająca. Powinna stanowić dobrą przeciwwagę dla słodowego ciała. Wysycenie średnie, piwo dość treściwe i złożone, ale nadal przyjemnie orzeźwiające.

Chwila dla Piwowara:

Jeśli chodzi o zasyp to może być 100% pilzneński, ale można trochę poeksperymentować z karmelowym, czy monachijskim lub wiedeńskim. Jeśli już stosujecie kukurydzę lub ryż pamiętajcie, by nie przesadzić z ilością – max do 40% zasypu. Drożdże takie jak do niemieckich lub czeskich pilsów, dające czysty profil fermentacyjny.

Chmiele: oczywiście nowofalowe chmiele amerykańskie, należy jednak pamiętać, by nie przeginać z ilością, ponieważ to piwo przede wszystkim ma przyjemnie orzeźwiać.